pierwsza ćwiartka za nami!

równo dwa tygodnie temu, w czwartek przed LADC, Naiek przeszedł zabieg.
to był zarazem najgorszy i najlepszy dzień całej tej ponurej historii z problemem Rudego. najlepszy, bo rozpoczął nowy etap w naszym życiu i bardzo wierzę, ze od tego momentu będzie już tylko lepiej, a najgorszy, bo… mimo świadomości, że różne przypadłości zdrowotne to sprawa bardzo smutna nigdy nie sądziłam, że tak bardzo miażdzy to psychikę, a gdy już się wie, że to ten dzień, ta godzina, to naprawdę ciężko jest funkcjonować. w… po prostu ciężko jest funkcjonować. nawet teraz, pisząc o tym, emocje skaczą mocno w górę, ale chyba taki już urok psio-ludzkiej relacji.. ;)

na pamiątkę tamtej chwili dostaliśmy to, co udało się wydobyć z Naia:

operacja nie trwała długo. fakt, że przeprowadzał ją lekarz, którego wiedzy i doświadczeniu zaufałam, a w trakcie, koło Rudego była ciocia Monia pozwolił mi nie stracić do końca głowy. widok śniętego Naia i myśl, że jest już po wszystkim były szczęściem nie do opisania. nadzieja naprawdę umiera jako ostatnia :)
ogromne wrażenie zrobił na mnie czas regeneracji. do całkowitego zagojenia się ‚ała’ mamy co prawda jeszcze 6 tygodni (stąd też tytuł wpisu, bo dwa już za nami) ale samopoczucie Tita, szybkość z jaką zaczął normalnie używać łapy, fakt, że już go nic nie boli, a naszym największym ‚zmartwieniem’ na chwilę obecną jest brak możliwości pląsania napawają mnie dość mocno optymizmem.

dziś ponownie pojechaliśmy do dr Bissenika, by pokazać jak wygląda powojenny Rudy Ron.
moje przypuszczenia były słuszne, wszystko goi sie jak na psie czyli jednym słowem, dwa słowa – JEST DOBRZE! nie ma żadnych oznak bólowych, zakres ruchów jest w porządku, Naiek był bardzo dzielny i podszedł do wizyty z dużym entuzjazmem.. ;) doktor też był dzielny, bo zniósł mój ostrzał z pytań, które spisałam sobie w notesie i upierdliwie zadawałam.
gdy postawiono diagnozę – OCD, bardzo zależało mi na jak najlepszym poznaniu tematu. przeszukując internet wzdłuż i w szerz natrafiłam nie tylko na fachowe publikacje, ale również na relacje i teorie różnych osób nie będących specjalistami, które jednak miały swego czasu z tym problemem mniej lub bardziej do czynienia. we mnie zasadziły one ziarnko niepewności, a myślę, że znajdą się i tacy, którzy ich posłuchają. spora część moich pytań spowodowana była chęcią wyjaśnienia tych zagadnień i postaram się w najbliższym czasie napisać coś więcej na ten temat.

często, gdy pada temat chorego psa, mówi się o pieniądzach. jest to temat, który, owszem, ciężko pominąć, jednak rzeczą nieocenioną pozostaje wsparcie. świadomość, że blisko są ludzie, którzy trzymają kciuki, wierzą, że będzie dobrze, przejmują się tym, co sie dzieje to naprawdę bardzo pomaga. niesamowicie cieszę się, że takie właśnie osoby mnie otaczały i bardzo im za to dziękuję :)

tymczasem, przed Naiem 4ry tygodnie nicnierobienia, o, przepraszam! kiziania, miziania, masowania, nagrzewania, prostowania, składania, pływania, nauki trzymania koziołka, ale przede wszystkim jednak… spania :) na początku lipca kolejna wizyta kontrolna, a później 2 tygodnie i ruszamy na SuperSpacer!

*głos z reklam tesco*
A PO PŁYWANIU WYGLĄDAM TAK!

About agnieszkazq


2 responses to “pierwsza ćwiartka za nami!

  • Klaudia Stasiak

    Trzymam kciuki za Młodego i jego przyszłe pląsanie! Nie dać się ponurym myślom, wszystko będzie dobrze! :)

  • jak-pies-z-kotami

    Zdrowie pupila, a raczej problemy z nimi związane, zawsze wywołują nasz niepokój (delikatnie to nazywając), to jest jak najbardziej normalne. :)
    Najważniejsze, że ufasz weterynarzowi, a on wykonując poprawnie zabieg, nie tracił tego.
    Niech psina dochodzi do siebie. :)

    Pozdrawiam

Dodaj komentarz